Jak się okazuje, zioła mogą być potężną bronią w walce z chorobą. Są tak skuteczne, że w próbie klinicznej po prostu cofnęły objawy. Przyjrzyjmy się temu badaniu:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/30599916
75 pacjentów ze stwardnieniem rozsianym, spełniającym kryteria umożliwiające udział w badaniu (między innymi brak oznak rzutu w ciągu ostatniego miesiąca, obecność rzutów w ciągu ostatnich 2 lat) podzielono losowo na trzy grupy. Jedna otrzymywała placebo, druga 250 miligramów ekstraktu ziołowego, trzecia 500 miligramów ekstraktu.

Po roku porównano stan zdrowia pacjentów. W obu grupach dostających zioła, nie było ani jednego pacjenta z więcej niż jednym rzutem, w grupie placebo byli pacjenci mający nawet 3-4 rzuty. Nowe zmiany T2-zależne pojawiły się w grupie placebo, ale zanikały w obu grupach dostających zioła, mocniej w grupie z wyższą dawką.
Co jest jednak najbardziej interesujące, grupa placebo miała pogorszenie stanu zdrowia, średnio miała niemal pół punktu na skali EDSS więcej. Grupa 250 mg miała lekką poprawę, a grupa otrzymująca 500 mg straciła cały punkt!
Trzeba to powiedzieć wprost i wyraźnie, te osoby zdrowiały.
Tajemnicze zioło, którego użyli naukowcy, to… krwawnik pospolity. Tak, ten sam krwawnik, który mijamy każdego dnia idąc obok dowolnej łąki, jeden z najpospolitszych chwastów. Którego susz można kupić w cenie kilkunastu zł za kilogram. Użyto mieszanki suszonych łodyg i kwiatów, stosując wodny ekstrakt, który odpowiadał dawce 2 i 4 gramów suszu.
Podczas przyrządzania naparu, obecne w krwawniku flawonoidy ulegają częściowej degradacji na skutek wysokiej temperatury. Zniknie około połowy luteoliny, ale nienaruszona pozostanie apigenina. Ciężko jednak powiedzieć, czy to właśnie te substancje odpowiadały za efekt leczniczy, czy może coś innego, czego naukowcy jeszcze nie odkryli i co może zniknąć pod wpływem temperatury. Idealnym byłoby albo spożywanie suszu bez żadnej obróbki, albo skopiowanie procedury stosowanej przez naukowców, czyli namoczenie suszu przez 24 godziny i odparowanie. Identyczny efekt dałoby też namoczenie suszu na całą dobę i wypicie bez odparowania.
W przypadku zakupu gotowych preparatów, należy zwrócić uwagę na to, w jaki sposób były przyrządzone, tu niestety nie mogę pomóc, gdyż każdy producent stosuje inne technologie. Istotnym jest, by dla pełnego efektu, stosować odpowiednik 4 gramów suszu i by był to ekstrakt wodny.
Jak we wszystkich tego typu doniesieniach, trzeba pamiętać, że pojedyncze próby kliniczne bywają zafałszowane. Niestety, mamy do wyboru albo oprzeć się na takim pojedynczym badaniu, albo nic nie robić. Prawdopodobnie nigdy nie przeprowadzi się badań pozwalających odpowiedzieć na pytanie, czy krwawnik na pewno działa.
Jest sporo doniesień o skuteczności chińskich mieszanek ziołowych, niestety, są to zazwyczaj produkty nie kontrolowane i ciężko powtórzyć procedurę użytą w badaniu. Dwa preparaty o tej samej nazwie mogą mieć całkowicie inny skład.
Ekstrakt z liścia oliwnego, jako jedna z nielicznych dostępny w sprzedaży rzeczy, potrafi niszczyć wirusy. Być może jego stosowanie obniży poziom wirusa Epsteina-Barr, co może mieć bardzo duży pozytywny wpływ na przebieg choroby.
Ekstrakt z nasion czarnuszki miał bardzo pozytywny wpływ na przebieg eksperymentalnej choroby u szczurów, można zaryzykować twierdzenie, że wyleczył zwierzęta:
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/26261504/
Ale trzeba pamiętać, że eksperymentalnie wywołana choroba u zwierząt może mieć całkiem inny przebieg, niż u ludzi i często wyniki uzyskane w ten sposób nie są wiarygodne. Niemniej zioło warte polecenia, gdyż bardzo mocno pomagało w innych, podobnych schorzeniach gdzie prowadzono badania już z udziałem ludzi. Wystarczą mielone (lub gryzione) ziarna, w dawce 1 do 2 gramów dziennie. Można ryzykować większe, można też spróbować pić olej z czarnuszki, który ma podobne działanie, w dawce kilku mililitrów.