Metale ciężkie

Związek między stwardnieniem rozsianym a metalami ciężkimi jest tak silny, że można przewidywać liczbę zachorowań badając skład wody pitnej w danym mieście. Niejednokrotnie opisywano już sytuacje, w których wymiana rur wodociągowych na zanieczyszczone prowokowała całą epidemię chorób demielinizacyjnych. Można też przewidywać liczbę zachorowań na podstawie odległości od różnego rodzaju hut czy elektrociepłowni. Chorzy mają też wyższe poziomy różnych metali ciężkich we krwi: w jednym z badań mieli dziewięciokrotnie więcej zyrkonu, dwukrotnie więcej manganu, trzykrotnie więcej antymonu, czterokrotnie więcej niklu…

Na szczęście (i niestety), większości metali ciężkich można się bardzo prosto pozbyć. Nie ma, oczywiście, badań klinicznych nad terapiami usuwającymi metale ciężkie u chorych na stwardnienie rozsiane. Koszt usunięcia tych trucizn z organizmu to czasami dosłownie kilkanaście dolarów, koszt leczenia choroby czasami liczy się w setkach tysięcy. Gdyby terapia okazała się skuteczna, byłby to cios w serce koncernów farmaceutycznych. Niestety, pomimo tak jasnych i wyraźnych zależności między zatruciem a chorobą, nikt nigdy nie próbował ludzi odtruć. Jest to terapia zbyt prosta i zbyt tania. Mamy jedynie pojedynczy przypadek, gdzie w pewnej klinice zastosowano u pacjentki terapię EDTA:

http://link.springer.com/article/10.1007/s10534-012-9537-7

W efekcie jej stan poprawił się, lekarze określili to jako „cofnięcie się choroby”.

Odtrucie można zrobić samemu, nie ruszając się z domu. Co prawda domowe środki mają o wiele niższą skuteczność, za to są praktycznie całkowicie bezpieczne. Podstawowa różnica jest taka, że „domowe” środki z reguły nie przekraczają bariery krew-mózg, więc nie mogą wyciągnąć metali ciężkich z miejsca, w którym one faktycznie są szkodliwe. Co więcej, podczas początkowego etapu terapii są one usuwane z miejsc „bezpiecznych”, takich jak tkanka tłuszczowa. Były obawy, że mogą wtedy zostać „przeniesione” do ośrodkowego układu nerwowego. Badania z EDTA wykazały jednak, że wystarczy usunięcie metali ciężkich z krwi, aby stan mózgu poprawił się w ciągu kilku dni. Obawy okazały się płonne.

„Air Pollution in Toronto” by United Nations Photo is licensed with CC BY-NC-ND 2.0.

Skąd biorą się w naszym ciele metale ciężkie? Badania szkieletów naszych przodków sprzed zaledwie kilkuset lat wykazały, że obecnie mamy znacznie więcej ołowiu zmagazynowanego w naszych kościach.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7123205

Z powyższego badania wynika, że ilość ołowiu w kościach współczesnych Niemców jest 20 razy wyższa, niż w kościach pochodzących z wykopalisk kultur pierwotnych, które nie miały kontaktu z tym metalem.

Metale otaczają nas ze wszystkich stron: sąsiad palący najtańszym węglem, elektrociepłownie, papierosy, metaliczne plomby w zębach, samochody, farby, nawet metalowe klamki których dotykamy. Każdy pewnie widział klamkę wytartą od zużycia. Zastanawialiście się kiedyś, gdzie podział się ten metal? Wykazano też, że największe źródło rtęci to zjadanie ryb.

Dąży się do trzech rzeczy. Po pierwsze, umożliwienie organizmowi wydalenia metali ciężkich w sposób naturalny, głównie poprzez zwiększenie stężenia glutationu. Po drugie, do „wybicia” ich z miejsc, w których są osadzone, tak aby przeszły do krwi. Po trzecie w końcu, do związania ich specyficznymi środkami, tak zwanymi chelatorami. Zostaną wtedy po prostu wysikane.

Ale zanim się to zrobi, trzeba odciąć źródła zatrucia. Rzucenie palenia to priorytet, e-papierosy są kompletnie nieszkodliwe i do tego tańsze. Wszelkiego rodzaju stare farby mogą zawierać bardzo duże ilości ołowiu, kiedyś tego nie kontrolowano. Plomby amalgamatowe składają się w zasadzie wyłącznie z rtęci i bardzo powoli się rozpuszczają, powinno się je usunąć zanim przeprowadzi się jakąkolwiek terapię odtruwającą, w przeciwnym wypadku leki zamiast wyciągać rtęć z organizmu i usuwać na zewnątrz, mogą zabierać ją z plomb i rozprowadzać po organizmie. W żadnym wypadku nie wolno jeść organów zwierząt. Przez całe życie magazynują one w nich toksyny. Mięso również ma wielokrotnie wyższe stężenia niż pokarm roślinny, szczególnie mocno zatrute jest mięso ryb.

Nigdy nie wiadomo, czy poprzedni lokator mieszkania nie rozbił w nim termometru, nigdy nie wiadomo, co siedzi w ziemi na naszym ogródku działkowym. Hobby takie jak strzelanie z wiatrówki, myślistwo czy wędkarstwo (gdzie często dotyka się ołowianych przedmiotów) to proszenie się o kłopoty. W czasie gry na gitarze spora część niklowanej struny zostaje na palcach, po zakończeniu trzeba dokładnie umyć ręce. Podobnie po długiej pracy z pieniędzmi, na przykład na kasie w sklepie. Listę można ciągnąć bardzo długo, ale chyba każdy sam najłatwiej znajdzie w swoim otoczeniu potencjalne źródła zatrucia.

Poniżej opiszę zastosowanie chelatora, który w zasadzie powinien być stosowany pod kontrolą lekarza. Co prawda lekarze promujący taką terapię zachęcają pacjentów do robienia tego samodzielnie, ale EDTA nie jest zwykłym suplementem. Tłumaczę ich zalecenia, ale jeśli ktoś zechce z tego skorzystać, robi to na własną odpowiedzialność.

Podstawa terapii to substancja zwana EDTA, czyli kwas wersenowy, a konkretnie jego sól disodowa. Można to kupić w tabletkach na allegro, cała terapia będzie wtedy kosztowała ponad 500 zł, a można też kupić dwusodowy kwas wersenowy w proszku, koszt terapii wyniesie około 15 zł (od czasu pisania artykułu sporo mogło się zmienić i ceny są zapewne nieaktualne). Jak ktoś chce wydać 500 zł, żeby producent zapakował za niego EDTA do kapsułek, to proszę bardzo. Są ośrodki gdzie można zrobić terapię dożylną EDTA, wysokimi dawkami, ale po pierwsze jest to bardzo drogie, po drugie niebezpieczne. Doustnie będzie to po prostu trwało dłużej. Na dodatek dawki doustne potrafią związać metale ciężkie z żółci, co nie jest możliwe przy pomocy wlewów.

Dawkowanie to kilka razy dziennie po 1-3 gramy, nie mieszając z żadnymi posiłkami. Wada kwasu wersenowego to po pierwsze wiązanie pożytecznych pierwiastków w przewodzie pokarmowym, przez co stają się nieprzyswajalne, po drugie błyskawiczne usuwanie ich z organizmu. Terapię należy prowadzić tylko przez kilka dni, do 2 tygodni, potem robić dłuższą przerwę, poświęconą na uzupełnianie przede wszystkim cynku i żelaza. W mniejszym stopniu zostają też usunięte takie pierwiastki jak wapń czy magnez.

Niektóre badania sugerują, że rtęć jest usuwana poprzez stosowanie liści kolendry, w ostateczności suszonych. Co prawda opublikowano tylko kilka badań z użyciem tego zioła, ale przedstawione tam efekty były po prostu rewelacyjne. Kolendra okazała się skuteczniejsza od najlepszych, patentowanych leków. Nie ma niestety pewności, że ta terapia zadziała, jako że badania były prowadzone w dość „szemranym” ośrodku i po prostu mogły zostać zmyślone, ale nie ma obecnie żadnych chelatorów rtęci dostępnych bez recepty.

Cysteina powoduje bardzo duże zwiększenie ilości rtęci w moczu, przy okazji pomaga ona w innych schorzeniach autoimmunologicznych, wyciszając je, a także zmniejsza ryzyko wielu schorzeń, w tym nowotworowych. Powinno się stosować około 1 grama dziennie, góra 2 gramy.

Jod podobno dość skutecznie wybija metale z organizmu, przez co łatwiej je usunąć, ale wymaga to stosowania wysokich dawek (kilka do nawet kilkunastu mg) tego pierwiastka. Chorzy na SM mają dużo wyższe ryzyko schorzeń autoimmunologicznych tarczycy, które mogą zostać przyspieszone stosowaniem takich dawek jodu. Wysycanie nim niesie wiele innych korzyści: prawdopodobnie kilkukrotnie niższe ryzyko zachorowania na raka piersi czy prostaty, ogólna poprawa odporności i stanu zdrowia, ale w tym wypadku należy samodzielnie rozstrzygnąć, czy korzyści przeważają nad wadami. Statystycznie kilka osób powinno po takiej terapii mieć uszkodzoną tarczycę, kilka razy więcej być może uratuje sobie życie unikając raka. No i – jak pisałem – te działanie jodu jako chelatora metali ciężkich nie jest do końca potwierdzone, naukowiec który opublikował te badania jest bardzo mało wiarygodny.

Kwas alfa – liponowy. Powinno się stosować małe dawki w ciągu dnia, przy okazji wykazuje on ochronny wpływ na komórki nerwowe.

Nasiona ostropestu plamistego, za grosze do kupienia na allegro, podnoszą poziom glutationu w wątrobie o nawet kilkaset procent.

Substancje takie jak lit, MSM czy beta-alanina są dość często reklamowane jako zdolne do usuwania metali ciężkich i ochrony mózgu przed ich działaniem, brak jednak dokładnych badań. Niemniej są one bardzo przydatne z innych powodów, więc warto je włączyć do terapii.

Można brać witaminę E w postaci mieszanki tokoferoli (nie inną), powinno się też jeść duże ilości roślin zawierających karotenoidy (np marchew).

Nieco problematycznym ziołem jest czosnek. Z jednej strony miał potężny wpływ na stężenie metali ciężkich w organizmie zwierząt, niekiedy usuwając nawet 90% ołowiu i kadmu w krótkim czasie, dodatkowo zmniejszając ilość ataków u chorych na reumatoidalne zapalenie stawów, zmniejsza też ryzyko chorób typu przeziębienia, które mogą wywołać rzuty, z drugiej zaś, niektórzy pacjenci chorzy na toczeń układowy twierdzili, że zwiększał ilość ataków. Naprawdę ciężko tutaj dać jednoznaczną odpowiedź.

To mniej więcej tyle. Wszelkiego rodzaju metody ściśle medyczne, typu DMSA powinny być stosowane wyłącznie pod kontrolą lekarską.

Ostrzegam przed popularnym oszustwem „badania pierwiastkowego włosów”. Przeprowadzono próbę kliniczną, gdzie naukowcy wysyłali włosy tej samej osoby do kilku różnych laboratoriów wykonujących to pseudobadanie, za każdym razem uzyskując kompletnie różne wyniki.

Serdecznie zapraszam do dzielenia się uwagami na forum.

Wersja anglojęzyczna:

https://multiplesclerosis.healthytreatment.org/heavy-metals/