Suplementy

Wypiszę w tym rozdziale wszystkie znane mi suplementy, które w jakiś sposób mogą działać w tej chorobie a które nie zostały omówione gdzie indziej:

Najważniejszy jest DHEA, jeden z hormonów. Co można o nim powiedzieć? O tym, co robi w pewnej konkretnej chorobie (nie stwardnieniu) i dlaczego – rozpisalem się na forum, jeśli kogoś to interesuje, tutaj:

klik

Ale prawdę mówiąc nikogo nie powinno to obchodzić, inne choroby, inne problemy. Liczy się SM. A tu mają znaczenie dwie rzeczy. Po pierwsze, chorzy mają dużo, dużo niższe stężenie niż zdrowi:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16900763

Po drugie (tu nie ma prób klinicznych, opieram się na tym, co usłyszałem od pacjentów), suplementacja powodowała bardzo silną i bardzo szybką poprawę samopoczucia i ogólnego stanu zdrowia. Praktycznie zmienia życie, tego nie dało się z niczym porównać. Gorąco polecam. Można kupić w każdej aptece albo (taniej) na allegro. 25 mg dziennie powinno być dawką wystarczającą, ale trzeba ją ustalać indywidualnie, w zależności od reakcji. U myszy suplementacja DHEA powstrzymała rozwój choroby, ale tu wiele nie można obiecać, z oczywistych względów (DHEA nie można opatentować) badań na ludziach nigdy nie przeprowadzono. Jako że substancja może mieć silny wpływ na układ hormonalny, można poradzić się lekarza i wykonać wcześniej badania, tylko naprawdę radzę poszukać takiego, który będzie chciał się zagłębić w szczegóły, nie zbędzie pacjenta krótkim „proszę internetu nie czytać!”. DHEA może wpłynąć na sprawność tabletek antykoncepcyjnych, stosowanie należy skonsultować z ginekologiem.

Witamina D. Dostępne badania dają sprzeczne wyniki. W części prób klinicznych nie było efektu, ale w jednej z nich udało się dwukrotnie zmniejszyć ilość rzutów:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/3537648

Dodatkowo pacjenci otrzymywali magnez oraz wapń, co mogło przyczynić się do sukcesu. Bez magnezu sama witamina D3 przyswaja się trudniej.

Jakie efekty ma witamina D? Przede wszystkim jej rola w powstawaniu stwardnienia rozsianego jest bezwzględnie dowiedziona. Co oznacza, że gdyby lekarz przepisał ją wam w dzieciństwie, być może bylibyście teraz zdrowi. Jeśli przyjrzycie się kalendarzowi rzutów, większość występuje zimą albo na wiosnę – gdy poziom witaminy D w organizmie jest najniższy. Warto więc uzupełniać, aby chronić się przed chorobą.

Ale nie tylko. Witamina D chroni przed wirusowymi chorobami górnych dróg oddechowych, grypą i przeziębieniem. Wstępne badania wykazały potężne działanie chroniące przed nowotworami, niekiedy rzędu kilkudziesięciu procent (uwaga z roku 2018 – kolejne badania nie potwierdziły tak silnego działania, niestety). W jednej z klinik zajmujących się leczeniem przewlekłego bólu podano eksperymentalnie pacjentom wysokie dawki witaminy D. Większość pacjentów w ciągu kilku tygodni całkowicie odstawiła leki przeciwbólowe, gdyż wszystkie ich objawy znikły.

Dawka powinna wynosić 2 do 4 tysięcy jednostek zimą, w lecie – w zależności od tego, ile ma się kontaktu ze słońcem, można nawet całkowicie zrezygnować z tabletek. Razem z witaminą D powinno się suplementować magnez, inaczej uzupełnienie niedoborów w krótkim czasie doprowadzi do zużycia zapasów z krwi i silnych objawów niedoboru: zatwardzenia, bóle głowy, nerwica (magnez jest wykorzystywany przez witaminę D, bez niej po prostu krąży on sobie we krwi i nie za bardzo potrafimy go spożytkować, dlatego osoby z niedoborem witaminy D bardzo często mają niedobór magnezu, nawet jeśli jedzą go bardzo dużo).

MSM – czyli siarka organiczna. Opiszę może efekty zażywania MSM przeze mnie. Ale najpierw trochę historii. Siedem lat przed tym eksperymentem zerwałem sobie mięsień, co było końcem mojej kariery sportowca, w zasadzie z dnia na dzień ze sprawnego człowieka zamieniłem się w półinwalidę. Utykałem chodząc, ruchomość stawu miałem zmniejszoną o kilkanaście stopni. bolało jak nie wiem przy byle okazji. Minęło 7 lat, kupiłem oszukańcze, szkodliwe MSM. Kupiłem w zupełnie innym celu, chciałem poprawić krążenie (które jednak jak się okazało było w najzupełniejszym porządku, ale to inna historia). Na trzeci dzień brania tego specyfiku spróbowałem się trochę porozciągać przed snem. I okazało się, że…. kontuzja znikła. Po 7 latach bólu i ograniczonych możliwości poruszania się, w ciągu 3 dni całkowicie znikły objawy.

Poczułem jednocześnie wiele innych efektów. Znikły problemy z alergią (i faktem jest, że ludzie stosujący MSM odstawiają leki przeciw astmie). Bardzo poprawił się oddech, znikło chrapanie, znikły wszelkie bóle klatki piersiowej których nabawiłem się garbiąc się przy komputerze. Wybitnie poprawił się stan włosów, wzmocniły paznokcie. Poprawiła się odporność. Krążenie jak się okazało miałem w porządku, ale teraz już wierzę ludziom, którzy opowiadają jak MSM nie musieli już przechodzić operacji bypass. Jak ręką odjął znikły wszelkie pobolewania stawów, znikło w ciągu paru dni uporczywe brzęczenie w uchu, które mi nie dawało często spokoju. Wierzę też ludziom, którym cofały się choroby autoimmunologiczne tkanki łącznej, a na własne oczy widziałem, jak dosłownie postawiło na nogi dziewczynę z reumatoidalnym zapaleniem stawów (dosłownie, wcześniej nie bardzo mogła chodzić, po MSM zaczęła biegać). Przypuszczam, że powszechna suplementacja MSM doprowadziłaby niejedną aptekę do bankructwa, niejedną firmę farmaceutyczną. Ta substancja to prawdziwy cud. Gdybym sam na sobie nie poczuł, nie uwierzyłbym, że niedobory mogą być aż tak głębokie i aż tak dokuczliwe.

Oczywiście nie można jej opatentować, więc nie spodziewajmy się powszechnego jej stosowania w medycynie, ale od lat jest wykorzystywana w weterynarii. Można za grosze kupić ją na wagę.

Nie mam pojęcia, jaki to będzie miało wpływ na przebieg stwardnienia. W zasadzie wszyscy znajomi, którzy spróbowali MSM, mieli znaczną poprawę ogólnego stanu zdrowia, więc przypuszczam, że niedobory są powszechne. Wiadomo, że główna funkcja MSM to wzmacnianie i regulacja struktur kolagenowych, w teorii substancja ta może być zdolna do „wyczyszczenia” żył szyjnych, bez żadnej operacji. Wiadomo też, że działa bardzo mocno przeciwzapalnie i przekracza barierę krew-mózg, jest więc jednym z nielicznych środków zdolnych powstrzymać stany zapalne w układzie nerwowym. Polecam gorąco, ale jako że nigdy tego nie przebadano w tym konkretnym schorzeniu, nie jestem w stanie zagwarantować, że nie zaszkodzi. Ja zaryzykowałem na sobie i doświadczyłem czegoś, co można porównać z magią. Ale nie mogę wziąć odpowiedzialności za efekty, jakie MSM przyniesie komuś innemu. Dla chętnych – radzę zacząć od 1 grama dziennie, nie przekraczać 3.

Uwaga z roku 2018: badania na hodowlach komórek wykazały pozytywne działanie związków siarki, autorzy badania sugerują, żeby sprawdzić w próbach klinicznych efekt stosowania MSM, z uwagi na potencjalnie duży efekt leczniczy:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4892317/

Coś, o czym każdy chory pewnie słyszał, kwas alfa liponowy. Badania wykazały, że w pewnym stopniu chroni on układ nerwowy. Uwaga z roku 2018: sprawdzono działanie w stwardnieniu rozsianym, kwas alfa liponowy co prawda nie wpłynął w mocno widoczny sposób na objawy odczuwane przez pacjentów, ale znacznie poprawił obraz choroby w badaniach (68% wolniejszy postęp zmian wykrywanych badaniami):

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5489387/

Miedź. Chorzy na SM mają niższy poziom miedzi we krwi oraz w mózgu, także w diecie mają jej o wiele mniej (jest to czynnik ryzyka). Badań nie przeprowadzono, ale wszystko wskazuje na to, że miedź będzie dobrym suplementem. Dawki rzędu 2-4 mg dziennie powinny zupełnie wystarczyć, po kilku miesiącach można zmniejszyć do nawet poniżej 1 mg na dobę.

Cynk. Nieco „ryzykowny” suplement, nadmiar cynku podejrzewa się o wywoływanie bądź potęgowanie przebiegu choroby. Ale jest to pierwiastek absolutnie niezbędny do życia. Część chorych ma jego niedobory, niski poziom znacznie osłabia odporność, co może powodować infekcje, a te z kolei mogą prowadzić do rzutów. Nie jestem w stanie rozstrzygnąć, czy warto go brać, niech każdy sam zdecyduje. Jeśli ktoś chce brać cynk, na pewno najpierw przez miesiąc czy dwa powinien brać tylko miedź.

Beta-alanina. Bardzo ważna substancja. Reguluje to, w jaki sposób układają się struktury kolagenu, w tym naczynia krwionośne. Wywiera potężny wpływ ochronny na mózg, niekiedy błyskawicznie cofając niektóre schorzenia (wielokrotnie opisywano na forach cofnięcie się objawów autyzmu po rozpoczęciu suplementacji beta alaniną, jest to też potwierdzone badaniami klinicznymi). Chroni przed niektórymi innymi chorobami degeneracyjnymi mózgu, na przykład chorobą Parkinsona czy Alzheimera. Przedłuża młodość poprzez wygładzanie zmarszczek (samo to jest dobrym powodem do suplementacji), zwiększa ilość energii, poprawia samopoczucie, chroni przed wolnymi rodnikami. Same pozytywy. A wszystko dlatego, że mamy w naszej obecnej diecie niedobory beta alaniny. Uwaga: po zażyciu może pojawić się delikatne mrowienie, które bardzo szybko minie. Przy dużych porcjach to mrowienie może być bardzo bolesne. Prawie nie występuje, jeśli beta alaninę zażywa się razem z posiłkiem zawierającym dużo węglowodanów, a przy okazji wchłania się też wtedy lepiej. Podobnie jak przy innych suplementach nie przebadanych przy tym konkretnym schorzeniu, można jedynie zgadywać, jaki będzie miała efekt. Obecnie trwa niewielka próba kliniczna, w której bada się wpływ beta alaniny na przebieg choroby:

http://n.neurology.org/content/82/10_Supplement/P7.253

(uwaga z roku 2018 – w dalszym ciągu nie ma wyników próby…)

(uwaga z roku 2021 – zamieszczono wynik, „zbyt mała grupa pacjentów by wyciągnąć wnioski”)

prawidłowy sposób suplementacji to jedna większa dawka rano (np 2 gramy), a potem wiele niższych dawek w ciągu dnia. Pierwsza dawka ma za zadanie zneutralizować enzym rozkładający beta alaninę.

Kreatyna i tauryna. Mieszankę tych dwóch substancji można za śmieszne pieniądze kupić w każdym sklepie dla sportowców albo na allegro. Brak dokładnych danych i prób klinicznych (wiadomo, substancje których nie można opatentować…), ale obydwie pełnią istotną rolę w mózgu i ludzie ze stwardnieniem rozsianym zdają się mieć niższe stężenia, niż średnia populacji. Suplementacja niewielkimi dawkami, do 2 gramów kreatyny dziennie, do 1 grama tauryny.

Wymieniona wyżej beta alanina, stosowna przez dłuższy czas, wywoła niedobór tauryny, dlatego konieczne jest stosowanie suplementacji tymi dwie substancjami naprzemiennie, na przykład 20 dni beta alaniny, 10 dni tauryny. W takich wypadkach powinno się też stosować wyższe dawki tauryny, na przykład 3 razy dziennie po 1 gramie.

Pierwiastki śladowe, przede wszystkim molibden, który jest ściśle wiązany ze stwardnieniem, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Ryzykowałbym jednak, głównie dlatego, że jedyne badanie w którym suplementowano między innymi molibden przyniosło poprawę o pełen punkt na skali niepełnosprawności. Ale brałbym go jedynie w połączeniu z MSM, czyli siarką organiczną. Drugi bardzo ważny pierwiastek to jod. Jeden z czynników ryzyka choroby to niski poziom jodu. Suplementacja ma jedną bardzo istotną zaletę: prawdopodobnie chroni przed rakiem piersi i prostaty. Biorąc pod uwagę, że statystycznie ryzyko zgonu na te nowotwory wynosi 1 do 30 (zgonu, nie zachorowania, zachorowania jest dużo wyższe), naprawdę warto brać jod w większych dawkach. Ja osobiście biorę kilkukrotnie wyższe dawki od zalecanych i stan mojego zdrowia bardzo wyraźnie się poprawił, zwłaszcza stan umysłu, zaczęło mi się dużo, dużo jaśniej myśleć, przypomniałem sobie sporo rzeczy które już od dawna wydały mi się zapomniane. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że przez prawie 20 lat diety bez ryb morskich dorobiłem się bardzo dużych niedoborów tego pierwiastka. W żadnym wypadku nie wolno brać preparatów typu kelp, ze względu na ryzyko zatrucia metalami ciężkimi. Jod bezpośrednio wpływa na pracę tarczycy, (prawdę mówiąc jedyna funkcja tarczycy to zamiana jodu na hormony), jego niedobór zawsze wywoła niedoczynność, a niedoczynność zawsze powoduje pogorszenie stanu zdrowia chorych na stwardnienie rozsiane i bardzo mocno spowalnia proces regeneracji mieliny. Uwaga: chorzy na stwardnienie mają dużo wyższe ryzyko choroby Hashimoto, suplementacja jodem może przyspieszyć tę chorobę albo nawet ją wywołać. Powinno się zacząć od bardzo małych dawek i bardzo powoli je zwiększać, monitorując poziom przeciwciał przeciwtarczycowych (ATPO), najlepiej pod kontrolą lekarza. Koniecznie pod osłoną selenu.

Bor. Nikt nigdy nie badał wpływu boru na przebieg choroby, ale bardzo dobre efekty w zbliżonych chorobach, badania epidemiologiczne i sugerowany mechanizm działania każą podejrzewać, że efekt będzie bardzo pozytywny. Sugerowana dawka: od 3 do nawet 15 mg dziennie (ale tak wysokie dawki tylko na początku terapii, przez kilka tygodni do momentu uzupełnienia największego niedoboru).

Białko, a konkretnie niektóre aminokwasy:

Tryptofan. chorzy na SM mają około dwukrotnie niższy poziom tego aminokwasu we krwi, do tego obniżony w płynie mózgowo-rdzeniowym. Biorąc pod uwagę fakt, że bez tryptofanu nie ma regeneracji mieliny, jego niedobór jest bardzo dużym problemem. Dodatkowo musi być suplementowany oddzielnie, jako że każde inne białko blokuje jego przyswajanie. Tak jak w przypadku większości innych suplementów, tak i tutaj jest to jedynie zgadywanie. Teoria mówi, że powinien pomóc, ale zawsze jest możliwość, że jednak zaszkodzi.

Lizyna. Znacznie poprawia stan naczyń krwionośnych oraz blokuje niektóre procesy zapalne, dodatkowo blokuje namnażanie niektórych wirusów, co z kolei zmniejsza ryzyko rzutów.

Histydyna. Niezbędna do regeneracji mieliny, ale także do produkcji kwasu solnego w żołądku. Pacjenci ze stwardnieniem rozsianym mają bardzo niskie poziomy histydyny, co prowadzi do obniżonej sprawności układu pokarmowego, a to z kolei pogłębia niedobory białka. Aminokwas ten jest niezbędny do produkcji histaminy, co zaowocowało wymyśleniem terapii w której podaje się chorym plastry z histaminą (czy coś podobnego), ale nie tędy droga. Niski poziom histaminy jest skutkiem, a nie przyczyną. Należy podnieść poziom histydyny. Nikt tego niestety nie sprawdził w praktyce.

Histydyna jest niezbędna do wykorzystania przez organizm beta alaniny.

Fenyloalanina. Podawanie jej chorym (wraz z witaminą B12 i antydepresantem Lofepraminą) bardzo szybko cofało objawy choroby. Efekt był błyskawiczny i bardzo silny. Co prawda poziom fenyloalaniny w płynie mózgowo-rdzeniowym chorych jest o wiele wyższy, niż wśród przeciętnej populacji, co sugerowałoby raczej jej toksyczność, ale jak się okazuje, prawdopodobnie jest inaczej. Nie wiadomo, jaki byłby efekt podania bez tego antydepresantu, jako że jest to lek na receptę, można wydrukować poniższe badanie i przedstawić swojemu lekarzowi:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12376086

Wersja anglojęzyczna tego wpisu:

https://multiplesclerosis.healthytreatment.org/supplements/